Morze, part 2.

Na czym ja to…

 

Aha, morze.

1.Dotarłyśmy z Kasią szczęśliwie do mieszkania jej siostry. Wcześniej zrobiłyśmy zakupy w osiedlowym sklepie, gdzie też nagabywałam ludzi o parking.
Obładowane, każda po browarku w ręce, stajemy pod klatką, jest godzina 19-20.

 

2.Siostry nie ma.

 

3. Odpalam peta, bo nie wytrzymuję, palę okazyjnie, jak wiecie. Kiedy wyrzucam kiepka na ziemię, w naszą stronę zmierza dziewczyna z włosami do pasa, okazuje się być współlokatorką, którą obie kochamy bardzo mocno, bo ma klucze do mieszkania.

 

4. Do powrotu siostry ucinamy sobie we trójkę przemiłą pogawędkę na temat niebezpieczeństw związanych z podróżami samotnie po ciemku, typu gwałciciele, napaści na tle rabunkowym i historie z życia wzietę o tejże tematyce.

 

5. Wraca Hania, dyskutujemy o sadystach i seksualnych psychopatach (jest studentką psychologii), robi się jeszcze milej i bardziej beztrosko. Decydujemy się położyć, żeby odpocząć i może się zdrzemnąć.

 

6. Czas zapierdala jak pojebany, zasypiam milion godzin i śpię 2 minuty, trzeba wstać. Mam zapuchnięte oczy, obolałe ramie po tatuażu i chcę spać dalej, a nie jechać na wakacje, Kasia schodzi z piętrowego łóżka z wyrazem cierpienia na twarzy.
Zgodnie stwierdzamy, że:

a) jesteśmy za stare na takie wypady
b) bierzemy taksę, bo nie dojdziemy na busa.

 

7. Taksówkarz jedzie z nami pod Auteczko, w którym zostawiłyśmy bagaże, zabawiamy go rozmową, bo wydaje się smutny, a tymczasem za szybami taksy czają sie stada pojebanych sadystów, jestem tego pewna.

 

8. Wsiadamy do pociągu, odnajdujemy swoje miejsca, otwieramy przedział.

Tadam. Dwójka ludzi leży, udając nieprzytomnych, żeby mieć więcej miejsca, dlatego też nie wietrzyli przedziału od wojny secesyjnej.

Kulamy się mimo to, gorąco bucha jak w piekle, pachnie ludźmi.

 

9. Razem z nami do przedziału wtacza sie parka, którą przyuważyłam już na peronie.
Gość ma kozią brodę do połowy klaty, dziewczyna glany po kolana (na szczęście, nie ściąga butów) i najbardziej wkurwiający głos świata, którego brzmienia nam nie oszczędza.

Jej chłop mało mówi, bo nie wie chyba jak się wciąć między “cukier” (czyli słodycze, które dziewczę wyciąga z szeleszczącej reklamówki) a opowieści o koleżance z półkolonii, z którą to jego dziewczyna nie ma kontaktu od stu lat, bo się tamta obraziła.
Żeby nie siedzieć cicho, wyciąga w akcie desperacji ogromną białą bułę i puszkę mielonki wielką jak rondo w Katowicach, w uroczej, czerwonej puszce bez nazwy firmy.

 

10.W przedziale wali, dziewczyna z glanami nie przestaje mówić nawet na moment.

Tym razem gry. Grają chyba oboje w jakieś typu Wiedźmin, oglądają też jakieś filmy i czytają książki o stworach i pseudo-ludziach, które na okładkach mają gotyckie napisy i mężczyzn z rozwianym włosem. Chłop jest senny, ale co tam, też gada.

 

11. Jestem w stanie dziwnego półsnu, od ich pierdolenia boli mnie głowa.

 

12. W końcu wychodzą, myślę, może bóg istnieje, albo w poprzednim wcieleniu byłam aniołem i karma wraca.

 

Więcej w następnym odcinku, Kotuszki.

 

zdjęcie: via Pinterest

Dodaj komentarz