Maj.

Wow. Zdążyłam przed końcem miesiąca.

Maj to preludium do lata, które w tym roku przyszło za wcześnie, rozlało się falą ciepła, którego nikt się nie spodziewał tak nagle, bo ludzie mają tę cechę, że zazwyczaj pamiętają te gorsze rzeczy, w tym wypadku – minus 17 stopni w lutym i zamarznięte od środka szyby w aucie, i sól na ulubionych butach.


Noce powoli wypłukują się z zimowego smutku, przychodzą lekko i delikatnie, całują mnie za uchem, już nie spadają czarną, żałobną zasłoną każdego popołudnia. Tak jakby w zimę dni się nie kończyly, a umierały brutalnie, zawsze za szybko.

 

Jadę pociągiem, zmierzch owija powoli wszystko, jest tak pięknie, tak cudnie i doskonale na zewnątrz, że mam ochotę z tego otwartego przedziału kolejki podmiejskiej już nigdy nie wychodzić, tylko zostać i jechać tak długo.
Kolory nieba mieszają się w idealnych proporcjach, tej akcji nie spierdoli żaden człowiek, wiesz, to się dzieje poza nami, dlatego, niezmiennie zachwyca i niezmiennie, jest bez skazy.

 

Przypominam sobie zeszły maj, zimny i zły i tak smutny, jak tylko smutne może być puste mieszkanie, pełne wspomnień, które bolą, od których bolały plecy i oczy i usta, zapomniane i porzucone. W zeszłym roku wszystko waliło mi się na głowę i nawet maj był zimny i szary.

 

Siedzę w pociągu pełnym ludzi, wracają z pracy, mają oczy wlepione w telefony, tablety, czytniki i zwykłe książki, prawie nikt nie patrzy w okno.

Naprzeciwko mnie siada zdyszana Pani, ma słuchawki, wiem po chwili, że znowu zaczęła biegać (była już dwa razy), pracuje w korporacji z japońskim klientem głównie, robi zakupy w sklepie orsay i nie może posiedzieć nawet minuty w spokoju, bo ciągle dzwoni – jak nie do jednej, to do drugiej kuleżanki, no kochana, bo już prawie dwa tygodnie nie gadałyśmy, co tam u ciebie, no tak. ja wiem, ale nie rozmawiałyśmy tak długo!

 

I patrzę na te drzewa zielone, które tak bardzo są zielone jak na koniec każdego semestru studiów, kiedy jeździłam tą samą kolejką i myślę sobie, szkoda, że ludzie się nie rozładowują czasem, tak jak komputery, albo telefony.

 

Dodaj komentarz