Fajek

Gorączkowe szukanie w torebce, szybki ruch jednej dłoni, kartonowa część odskakuje pewnie i gładko, no chyba że znowu jest porwana, niecierpliwym ruchem dłoni, lekko pijanych, albo zdenerwowanych, a może podekscytowanych?
Próba wysupłania nie idzie już tak łatwo, bo albo paczka jest pełna, albo ręce nagle stają się zajęte na tyle, ze sięga się ustami i brudzi kilka pierwszych śladem jaskrawej szminki, albo ciemnej. Jeśli los jest łaskawy, na podorędziu jest już też ogień, skrzętnie schowany w tylnej kieszeni spodni, bocznej kurtki, albo po prostu w drugiej dłoni.

Operacja odpalania zawiera komiczne potrząsanie zaplaniczką, wygibasy z zapałkami pod wiatr (i szukanie miejsca, gdzie nie wieje), regulowanie płomienia zaraz po tym, jak prawie pozbawił Cię skalpu, albo rzęs, ale też ruchy skrępowane wieczorową kiecką, stanie na krzywych obcasach, czy wreszcie cudze ręce tuż przy twarzy z imitacją świecy, z imitacją gwiazd w postaci jasnych świateł latarni za plecami i z imitacją uwodzenia, w formie słabego podrywu od jakiegoś podpitego gościa, albo podpitej dziewczyny.

 

Pierwszy mach, i wszystko na moment się oddala, wycofuje, owiane dymkiem, staje się łatwiejsze do przeżycia, stawia Cię w magicznej pozycji, lekko z tyłu, kiedy tak naprawdę nie zmieniłeś miejsca, ale dla ludzi stajesz się niewidzialny, tak jak słupy i śmietniki, które po prostu SĄ, ale nie ISTNIEJĄ.

 

  1. “Wypierdalaj, kurwa! No wypierdalaj mówię!” – typ idzie bez butów, ma pokaźny brzuch i dziwnie napęczniałe łydki. Dziarsko wchodzi na przejście dla pieszych, w rękach dzierży klapki.
    Za nim, w odległości 100 metrów, dwie panny, z gipsem na twarzy, w różowej kiecce jedna, w kwiecistych rybaczkach druga.
    “No Bartek, czekaj, chodź tu…”
    Nie czeka.

 

  1. “Nie, ja nigdzie nie idę, to Ty przyjedź, przecież on marudzi cały dzień jak pojebany” – on to mały chłopiec, w kolorowej koszulce, drobny i faktycznie wygląda na marudera, ale może dlatego, że matka ciągnie go za sobą, jak worek ze śmieciami, w drugiej ręce ma telefon, na sobie krótką kieckę w kolorze fuksji i twarz niezmechaconą myślą.
    Chłopiec zaczyna pochlipywać.

 

  1. “Ej, bo mamy jeszcze 10 min do busa, laski” – jest ich 5, wszystkie wyglądają podobnie, buzie zaróżowione, na pewno nie od wiatru, może od zawartości drobnych butelek, wyciąganych co i rusz z torebek. Każda w spódnicy, bez względu na kształt nóg, na  rękach pobrzekują zegarki na szerokich paskach, a oczy błyszczą.
    Na horyzoncie widać już busa, nie widzę jak wsiadają.

 

Zaczynam dochodzić do wniosku Koty, że każdy moment dzieli się na inne momenty, te mniejsze i ja zapamiętuję tylko te całkiem małe, jak odblaski, i te odblaski mam w głowie cały czas, nieprzerwanie wirują, kojarzycie kalejdoskopy? Miałam taki, w środku były plastiki a la kamienie. Teraz, tymi kamieniami są myśli.

zdjęcie: via Pinterest

Dodaj komentarz