Prywatność.

Koty, opierdalam się ostatnio z pisaniem, wiem.

Możecie być pewni, że blogasek chodzi za mną krok w krok, jak nie przymierzając, jezus, tylko że on nie robi sobie jaj i nie przechodzi przez zamknięte drzwi.

 

Internet jest spoko. Co prawda roi się w nim od świrów, amatorów pornografii i zakupów bez wychodzenia z domu, ale koniec końców tylko tu znajdziesz wszystko.

Jeśli Ci się poszczęści, to będzie to najnowszy odcinek Twojego ulubionego serialu w jakości HD bez zacinania, jednakowoż, jeśli będziesz miał pecha, to trafisz na przeszłość.

 

Ludzie często sie rozstają, to fakt.

Często też jedna z połówek zgnitego jabłka znajduje nową połówkę.

 

W czasach, kiedy nikomu nie śniło się o modemach w bloku mieszkalnym, ta radosna nowina mogła omijać porzuconego, bądź porzuconą szerokim łukiem do czasu, kiedy nie spotkali byłego w ciąży, lub z dzieckiem.

Beztrosko więc spędzali czas na wyobrażaniu sobie, że im samym się lepiej powodzi, że więcej zarabiają, lepiej wyglądają, że mają ładniejsze mieszkanie, że ich nowy jest lepszy, niż ten drugi, ta druga.

 

Dzisiaj wiedzą nawet, w jakich miejscach ich byli znajdowali się przed kilkoma minutami i w jakim byli nastroju. Albo, że hasztag radość, zakochańce, instapara.

 

Internet odziera wszystko z mgielki tajemniczości, wytrąca nam złudzenia z ręki tak szybko, jak szybko potrafi wylecieć z rąk kubek z gorącą kawą wprost na świeżo wyprane spodnie.

 

Internet zabiera nam marzenia i zostawia nas samych, smętnych, w potarganym dresie i z dziurą w lewej skarpecie, akurat na duży palec.

 

A tak już totalnie poważnie: bałabym się szafować swoim szczęściem wszem i wobec.

Bo szczęście ma to do siebie, że zachowuje się jak rozkapryszony idiota i często ni stąd, ni zowąd, wsiada na swój kolorowy rower i Cię zostawia.
zdjęcie: via Pinterest.

Dodaj komentarz