opowieść z pociągu.

Koteczki, pochłonął mnie długi weekend i dziś dopiero, przy święcie narodowym, mam czas siąść przy biurku i wylać falę swoich myśli na brudne przestrzenie internetu.

 

Jechałam niedzielnym wczesnym popołudniem do koleżanki.
Wsiadłam w Koleje Śląskie i uwagę moją przykuło pewne dziewczę. Ładne, zgrabne, z długimi włosami związanymi w kok na czubku głowy. Zauważyłam ją już wcześniej, żegnała się czule z jakimś chłopcem na peronie.
Zaczęłam ją bezwstydnie obserwować, jak rozmawia przez telefon (studentka), jak maluje usta i rozpuszcza włosy.
20 minut przejażdżki, jak zwykle, minęło mi bardzo szybko. Dziewczę ubrało kurtkę, poprawiło falę jasnobrązowych włosów i wyszło na peron. Prosto w objęcia przystojnego chłopięcia, z którym przywitała się czule.
To nie był ten sam chłopak, gwoli ścisłości.

 

Kłamstwo.
Robimy to codziennie, kiedy ktoś nas pyta, czy umyliśmy łazienkę, no przecież, że tak, a nawet nie zamoczyliśmy szmaty. Kiedy odwołujemy spotkanie na pół godziny przed, bo zapomniałem na śmierć, że coś tam.
Są kłamstwa małe i duże.
Te małe wkurwiają, te duże bolą.

 

Ciekawe, kim była ta dziewczyna. Z którym z nich jest dłużej, czy mylą jej się czasem ich imiona? Robi sobie z którymś z nich zdjęcia i publikuje w internetach z hasztagiem polishboy i datetime? Jeśli tak, to co z tym drugim? YOLO?

 

Gdzie ja żyję…

 

Co do kłamstw jeszcze: polizanie cifa nie ma skutków ubocznych, możecie spytać moją koteczkę.

Dodaj komentarz