Are You Wild?

Desperacja.

 

To słowo, dzięki któremu cały czas kręci się przemysł modowy, kosmetyczny, bieliźniarski i dietowy.
To słowo, dzięki któremu większość samotnych dziewcząt nie zazna spokoju nawet na minutę, kiedy na orbicie pojawi się pociągający pan.
To słowo oznacza stosy wiadomości wysyłanych codziennie, telefonów, niespodziewajki w formie “miłych” odwiedzin i wszystkie te sytuacje, na wspomnienie których pąsowiejesz.

 

Jak byłam mała, to zawsze mówiłam, że nie będę mieć męża, tylko dużo kochanków.
Mała – poniżej podstawówki. Nie wiedziałam, skąd biorą się dzieci i kochanek był dla mnie osobą, z którą robi się dużo ciekawych rzeczy, jak np. wspólne baby z piasku
[bo przecież to logiczne, że ludzie robią je do śmierci]
To był też czas, kiedy chciałam mieć łóżko z baldachimem, koniecznie różowym.

 

Potem zaczęłam dorastać i zaczęło się okazywać, że dziewczynki, które mają adoratorów (czyt. więcej chłopaków ciągnie je za warkocz) są ogólnie fajniejsze i ładniejsze niż inne.
Nie pamiętam już, jak wyglądałam w drugiej klasie podstawówki, ale miałam jednego adoratora, którego pamiętam.
Miał chyba na imię Daniel, a do tego białe włosy, porozciągane swetry, bardzo szeroką gamę przekleństw w buzi, a do tego peta, bo był z patologicznej rodziny.
Kłuł mnie w plecy cyrklem, a kiedy się odwracałam, patrzył mi prosto w oczy i mówił: “miłość boli”.
Więc myślę, że nie byłam jakoś super ładna wg tej skali.
A,był jeszcze jeden, co się we mnie kochał do późnej podstawówki, więc może nie „hot”, ale chociaż „middle-hot”?

 

W każdym razie, wbite miałyśmy wszystkie do głowy, że jak się tobą nikt nie interesuje, to musi być coś nie tak. Z Tobą nie tak. Sama zresztą, w wieku lat 20, będąc na totalnej bani, usłyszałam od kumpla, że “Ola, to że ty nie masz chłopa, to z Tobą musi być coś nie tak”
Powiedziałam tylko, że dzięki stary, wreszcie, kurwa, wiem, skąd wszystkie moje problemy – jest ze mną coś nie tak.

 

Wiem, że wiele samotnych dziewcząt i kobiet ma obniżoną samoocenę tylko dlatego, że właśnie mają przymiotnik “samotna” na sobie.
I stąd się biorą te smętne spojrzenia, to nastawienie “zrobię-wszystko-żebyś-się-do-mnie-przekonał”, mimo tego, że tak naprawdę nic was nie łączy, kilka miłych chwil, nic więcej, a to wszystko przekreśla późniejsze żałosne zachowanie. Pominę fakt, że jak gość jest samotny, to czyni go to jeszcze sto razy bardziej interesującym, podczas gdy kobieta zaczyna w pewnym momencie przypominać stare rajstopy, ale to nie jest ważne w tym momencie.

 

Ważne jest to, że nie musisz. Nie musisz szukać kogoś na siłę, kota możesz przygarnąć sobie sama i będzie tylko Twój. Możesz też odstrzelić się na wieczór i nie robić tego tylko dla kogoś, ale najpierw dla siebie. Możesz dać sobie radę, bo to Ty, i tylko Ty, to jest już 100%. Każdy naddatek jest mile widziany, ale 100% i tak masz.
Nie szukaj aprobaty w cudzych oczach, tylko w swoich.
Nie myśl o każdym napotkanym facecie, że “o jesu, weź mnie za żona, żebym już nie musiała się męczyć”.
Myśl o każdym, jak o odrębnym świecie, z którego możesz przywieźć zajebiste pamiątki, a może, jeśli się tak złoży, pojechać na wakacje. Długie, bądź krótkie.
Byleby intensywne, bo inaczej wszystko traci smak.


zdjęcie: via Pinterest

Dodaj komentarz