Siłka vol.2

Tak sobie pomyślałam, że popiszę trochę o siłce dzisiaj, bo mnie ręce ostatnio opadły poniżej moich skarpet sportowych dla chłopców marki Nike, które kupiłam, bo są za 20 zł, a nie za 2 000, jak wszystko, co można (i trzeba) ubrać na siłkę.

 

Z facetami jest prosto: idą na siłownię, żeby być dupni, bez wyjątku. Niektórzy jeszcze chcą się wyciąć i być dupni, ale rozmawiamy o rzeczach realnych, nieowianych aurą teścia, wbijanego w dupę co wieczór.

 

Laski?

 

Oh nie, to nie jest takie proste.

Weźcie to proszę z przymróżeniem oka. Wiadomo, że jestem czepialską cholerą, ale może się trochę uśmiejecie w ten styczniowy dzień.

 

Młodociane.

Są z gimnazjum, albo z wczesnego liceum, bo z torby treningowej nieśmiało wychyla się książka z bioli, a i w piątek nie dość, że nogi, to jeszcze sprawdzian z histy.

Szybko przechodzą transformację – z nieśmiało flirtujących z maszyną Smitha panien w koszulkach termoaktywnych, do starych wyjadaczek siłki, w bluzach z kapturem, ciskających martwe ciągi po 7 razy w tygodniu ciągu 5-dniowego treningu, z żadnym zmiłowaniem dla kręgosłupa, prostowników i dupala.

Ku chwale insta.
Jednak determinacja godna podziwu i to bez ściemy.

 

Wyzywające.

Łatwo ją dojrzysz – dookoła stos chłopów zazwyczaj, bo niby przypał, niby co ona robi, a jednak, popatrzeć można, nie?
Włosy: czarne. Do pasa najlepiej, wysoki kucyk na środku głowy.
Twarz: full mejkap. Nawet usta konturówką, bo nie znasz dnia, ani godziny, kiedy się to przyda!
Strój: czerwone stringi, które wystają zrolowane z leginsów, które prześwitują mniej więcej tak, jak ta siatka na komary. Moskitiera.
Zwykły, czarny stanik pod białą koszulką o łącznej długości 1 cm poniżej stanika.
Siedzi nieboradztwo na stepie i nie wie co zrobić ze sobą, obgryza sztuczne paznokcie, ale już książę leci na pomoc!

 

Kuleżanki.

Zawsze we dwie. Razem po matę do ćwiczeń na ziemi, razem po kettelki, razem się muszą napić, razem ciosają po 100 powtórzeń na dupę, bo wiadomo, że to jedyna część ciała, której warto poświęcić uwagę. Chichotki, a bo on wtedy powiedział…no niemożliwe!
Zawsze kolorowe leginsy i koszulki pod kolor, bo siłownia siłownią, ale wyglądać jakoś trzeba.
Po pół godzinie na bieżni – szybki prysznic i do domu.

 

Trenerka personalna.

Coś tam widziała, coś tam słyszała, ni chuja nie wiadomo, w którym kościele dzwoni, ale melduje się na treningu, kogoś tam próbuje poprowadzić, coś tam podpowiedzieć, nie wie co za bardzo, a delikwent skacze po skrzyni na przemian z pulsacyjnymi brzuszkami bez słowa sprzeciwu.

 

Starsza pani.

Ma chętkę sobie pochodzić, ale ćwiczyć jej się nie chce. Jak na swój wiek wygląda całkiem super, więc wybiera te wszystkie pozycje ciała, gdzie może udowodnić, że hej!
Nie jestem wcale w średnim wieku!
Mam raka oczu, kiedy patrzę na rozciąganie przy drabinkach, vis-a-vis pana, który się pani podoba, bo go potem zaczepia. Różnica wieku między nimi to jakieś 20 parę lat lekko.
Żal mi pana, pani nie.

 

Za chuda.

Mam już dość bullshitu zewsząd, gdzie “wszystko jest ok!”. Możesz se być chory na co chcesz, a społeczeństwo nie ma prawa nic Ci powiedzieć, bo to Twoja sprawa, więc fuk off ludzie!
Zawsze stoi tyłem do szafki. Jest chuda, chudziutka, ma skórę jak papier, pająkowate nogi, wystające kości obojczyków i bioder. Istnieje na pół, cała jest na pół, kostki kręgosłupa prześwitują przez skórę pleców. Boli mnie, jak na nią patrzę.
Robi tylko cardio, albo macha nogami, z obciążeniem wokół kostek.
Mam ochotę do niej podejść i ją objąć, i jej powiedzieć, że nie musisz. Naprawdę, nie musisz sobie tego robić.

 

Fit-laska.

Nigdy w życiu nic merytorycznego na temat ruchu nie czytała, dlatego robi wszystkie fitnesiarskie ćwiczenia od lasek z insta. W życiu nie ruszy sztangi, bo to dla facetów, a poza tym w treningu Ewy, czy tam Ani nic takiego nie ma.
Kocha czekoladę i wino, ale raz w tygodniu robi se resta i idzie na siłkę. Genetycznie obdarzona świetnym ciałem.

 

I wiecie co?
Może to jest niegrzeczne, może nie powinnam, ale no how can i take kurwa?

To nie jest takie trudne. Jest internet, są książki, są trenerzy – nawet na tej siłce na której jesteś, no ej!

 

 

Dodaj komentarz