Się nie znasz, w ogóle.

Koteczki, dzisiejszy wpis będzie społecznie zaangażowany, bo tak mi dzisiaj zawiał internetowy wiatr w plecki.

 

Weganizm. Dużo tu o nim nie piszę, bo nie widzę potrzeby robić z siebie trąby jerychońskiej w sieci, wolę o tym gadać, tłumaczyć i leciutko przekonywać w realnym świecie, miliony lajków nie wydają mi się aktywnym zwalczaniem cholernej niesprawiedliwości, dlatego też działam sobie spokojnie inaczej.

 

Ale nie umiem usiedzieć spokojnie, jak ktoś mi nanosi błoto na to, w co wierzę, czemu się oddaję i co jest dla mnie ważne. I, żeby było lepiej, są to osoby, które wierzą w to samo co ja.

 

Bo, tak jak mówiłam już nieraz, zawsze znajdzie się ktoś, do kogo nieswojo mi podejść, bo wytknie mi, że mam na sobie skórzany pasek do spodni, bo tak – mam, kupiłam go na szmatach kilka lat temu, kiedy nie miałam pojęcia, że moje życie potoczy się tak, a nie inaczej. Pisząc tę notkę, mam też na sobie skórzane buty, które jeszcze do niedawna kupowałam namiętnie, a teraz szkoda mi je wyrzucić i tak, będę je nosić tak długo, aż sie zjadą do końca.

 

Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie mi wytykał, że nieświadomie spożywam olej palmowy, którego produkcja powoduje śmierć szympansów i lasów deszczowych. Nie popieram tego, że jest produkowany, ani go nie promuję, ale nie ukrywam, że rzadko kiedy czytam bardzo dokładnie etykiety kosmetków, których używam, sprawdzam, czy mają coś odzwierzęcego i czy są testowane i na tym się kończy (przynajmniej do dziś).

 

Zawsze też znajdzie się ktoś, kto skomentuje to, że ubieram się w sieciówkach (aczkolwiek od jakiegoś czasu celuję głównie w szmateksy, gdzie są stosy cekinów, specjalnie dla mnie), a nie szyję sobie sama, albo nie kupuję w rodzimych firmach, albo, najlepiej, że nie robię sobie sama spodni z kartonu i koszulek z reklamówek.
Biodegradowalnych.

 

Będą mnie przekonywać, że mam OBOWIĄZEK sprawdzać, czy ludzie którzy mnie tatuują mają poglądy niesprzeczne z moimi, co jest tak ohydne, któtkowzroczne i pozbawione sensu, że aż bolą mnie oczy i uszy.

 

Oni też, będą mówili, że nie jestem sto pro vege, że nie mam prawa się wypowiadać, bo nie jestem prawdziwie empatyczna, że chuja wiem o byciu eko i w ogóle po co się urodziłam i podjęłam taką decyzję, bo OKRYWAM WSTYDEM BRAĆ WEGAŃSKĄ.

 

A ja im mówię, z całym szacunkiem, jaki mam dla drugiego człowieka, odwróć się ode mnie, bo wolę widzieć Twoje plecy, wtedy ego wydaje się być trochę mniejsze.
Ściagnij też swoje markowe ciuchy, kosmetyki warte moją wypłatę, postaw tak swoje nowe, zajebiste auto, żebym go nie widziała i odstaw na chwilę talerz z jedzeniem, które kupiłeś w super-hiper-ekstra knajpie za więcej niż ja wydaję na tydzień, będzie nam łatwiej rozmawiać.

 

I czasem załamuję ręce, bo wszyscy wiedzą lepiej niż ja, czego chcę i co jest ważne, ale dla takich momentów, kiedy mój przyjaciel, zdeklarowany mięsożerca, mówi mi “Ola, ja wiem, że takie jedzenie nie jest w porządku”, co znaczy, że myśli, czuje i słucha, dla takich momentów warto.

zdjęcie: via Pinterest

Dodaj komentarz