To nie miłość, ej.

Miłość.

 

Pojawia się w różnym wieku, najczęściej w przedszkolu, w przerwach między śniadaniem, a leżakowaniem, a kształt jej wtedy jest zawsze ten sam: ciągnięcie za włosy i podstawianie haka (panowie) i ukradkowe spojrzenia zza ramion koleżanek, połączone z chichotem (panie).

 

Potem zakochujesz się w aktorach, kolegach Brata, Siostry, kolegach z wyższej klasy, piosenkarzach, postaciach z książek. Jest to miłość prawdziwa, piękna, wysoka, i oczywiście, niespełniona, z uwagi na bariery geograficzne, wiekowe, czy ontologiczne (trudno umówić się na randkę z Harrym Potterem, niestety).

 

Następnie, jak chyba co druga kobieta na świecie, trafiasz na kogoś, kto mąci Ci w głowie, takie mam ostatnio wrażenie.

 

Jest nieodpowiedzialny, spóźnia się, albo nie przychodzi wcale i tak naprawdę robi Ci łaskę, że poświęca Ci swój czas, no ale jak potulny piesek cieszysz się z każdego ochłapu, bo zaproponował TOBIE pójście na piwo, imprezę, koncert, abo po głupie zakupy.

 

Uważasz, że jego lekki nieogar i chamskie odzywki są tak naprawdę magiczne, a Ty, niczym Wonder Woman, zakradasz się pod jego skorupę i znasz go lepiej, bo przy Tobie potrafi być inny.

 

Zostawia Cię na środku imprezy, spotkania, czegokolwiek, albo każe Ci iść samej, w mrozie, deszczu, wracasz do domu, siąpiąc nosem. Obiecujesz sobie, że to ostatni raz, ale on pojawia się następnego dnia, ze łzami w oczach i mówi Ci, że Cię kocha, ale nie potrafi inaczej, a Ty, jak niedorobiona Samarytanka, znowu się zgadzasz.
Nie pamięta o Twoich urodzinach, albo pamięta, ale nie daje Ci nawet złamanego kwiatka, strofuje Cię za to, jak sie odzywasz, myślisz i chodzisz, poniża Cię przy innych, delikatnym wbiciem kilku szpilek.
Nie dziękuje Ci za nic, co dla niego robisz, no bo to przecież naturalne, nie musi.
Sama chciałaś, nikt Ci nie kazał piec dla niego ciastek, ani robić mu swetra na drutach.

 

Czasem zdarzają się i ci, którzy serca mają pojemne i kochają wiele dziewcząt. Ciebie i inne.

 

To oni porzucają, nigdy my.
To oni czują się od nas lepsi, bo jakaś lasencja za nimi biega, ale on? On jest stworzony do rzeczy wielkich. Mimo tego, że sukcesów u niego ani widu, ani słychu – on jest lepszy.
To oni zostawiają nas bez słowa i nie odzywają się już nigdy.

 

To oni pozostają dla nas ideałem, bo “wiem, że mnie kochał, ale… Ale nie mógł”.

 

BULLSHIT!

 

Nie kochał Cię nigdy, tacy ludzie nigdy nie kochają, co jest ich wielką tragedią, ale nie musi być Twoją. 
WBIJ sobie to do głowy raz, a dobrze: jeżeli ktoś ma Cię w dupie, to Cię nie kocha. To takie proste.
 
Popraw włosy, uszminkuj usta, nalej sobie drinka, albo herbaty i kochaj.
Ale innych.


zdjęcie: via Pinterest

Dodaj komentarz