Miałam 13 lat i byłam w pierwszej klasie gimnazjum.
Miałam też najlepszego kolegę, Leszka, który chodził ze mną do podstawówki i się we mnie podkochiwał (to była, z perspektywu czasu, jedna z najsłodszych rzeczy, która mi się przydarzyła na tym polu).
I Leszek, i ja, słuchaliśmy podobnej muzyki. Ja słuchałam tego, co mój brat, czyli Metalliki i Dżemu, a Leszek – Nickelback (chciał mieć włosy, jak ten piosenkarz) i zespołu o nazwie, której żaden z nas nie potrafił wymówić poprawnie – Linkin Park.
Któregoś dnia, pamiętam to jak dziś, wyciągnął z plecaka kasetę “Meteora” i trochę przepadliśmy.
To było 14 lat temu, nosiłam się na czarno i identyfikowałam się z każdym tekstem Chestera Benningtona.
Mieli idealne brzmienie dla niezdecydowanej metalówy – harmonijny wokal i lekkie napierdalanie, ale nie do przesady.
Zawsze oglądałam MTV w nadziei, że trafię na ich klip.
Dzisiaj brak mi słów.
Jak samotny musi być człowiek, żeby zniknąć z własnej ręki?
Brak mi słów, każdego dnia dochodzę do wniosku, że nikt z nas nie potrafi sobie z nią radzić.
You made the world a better place.
You made my world a better place for myself.
Odpoczywaj, gdziekolwiek jesteś.
zdj: via The Classy Issue
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.