Nic nie wiem.

Polski Vołg.

 

Znowu chujoza, znowu dramat, znowu się wszyscy wyśmiewają, bo jak polacy zrobią, to jest tak żadnie i brzydko, że nic tylko zapakować się w walizy i uciec z tego najgorszego, najbrzydszego kraju na świecie, jakim jest polska, kraina złodziei aut i ludzi marzących o proszkach do prania z Niemiec.

 

To, że wyśmiewanie się z Polski jest modne, wie każdy. Kup sobie okulary w grubych oprawkach, napisz kilka felietonow do natemat, czytaj codziennie onet, hejtuj wszystko, co jest związane z krajem, w którym żyjesz i voila – możesz się nazwać prawdziwym obywatelem świata, bo po co komu kraj?! Po co granice?!
Kto by pomyślał, że kiedyś kajne grencen kojarzyło mi się li tylko z michałem i mandaryną.

 

Patrzę na tę okładkę i patrzę i nie kumam, co tam znowu jest źle.
Jest Pałac kultury, dwie długonogie laski, ubrane na czarno, jedna opiera się o jakieś super auto, też czarne. Wszystko spowija ta mgła, czy tam smog, w każdym razie, to ona – Polska w lutym.

Patrzę na tę okładkę i czuję się jak w domu, czuję się dobrze, bo ja jestem ze Śląska i gdyby nie ten Pałac Kultury, to ja bym powiedziała, że to jest Ruda Śląska, albo Katowice. Moje najukochańsze, najcudowniejsze miejsca, gdzie czuję się dobrze, gdzie się czuję na miejscu, gdzie powietrze brudzi mi buty, ale nie myśli.

 

A w internecie znowu się przekonuję, że no niestety, Ola, chuja wiesz o czymkolwiek, bo kadr krzywy, bo powietrze zanieczyszczone, bo to nie jest okładka magazynu mody, tylko obraz skudlonej ojczyzny się wychyla zza pazuchy Anji Rubik.

Bo inne Vołgi takie ładne, bo pokazują ładne panie, a to Rihanę, a to Adele z obfitym cycem, a to jakąś inną gwiazdę, co nie wiem kim jest i kim miałaby być dla mnie.

 

I tak sobie myślę, że czemu tak bardzo tego naszego obrazu nienawidzimy, czemu?
Warszawa wygląda, jak wygląda, bo była budowana na szybko rękami zwykłych ludzi, to nie jest Paryż, dojrzewający przez wieki, nabrzmiały sztuką, wizją i pychą Francuzów.
To nie jest Barcelona, gdzie Gaudi Cię uderza w ryj na każdym rogu i piej, bo to jest piękne, bo jest hiszpańskie, bo jest inne i lepsze.

 

Daleko mi generalnie od podejścia cudze chwalicie, swojego coś tam, para najprawdziwszych Januszy mieszka piętro nade mną, na moim osiedlu przydział taniego alkoholu na jednego zameldowanego to mniej więcej 10 litrów na tydzień i generalnie ja też narzekam sporo na wszystko dookoła, ale jakoś mi się ta okładka podoba, ale co ja tam wiem.

 

Przecież jestem z Polski, to wiadomo, że jestem głupia, nie?

 

zdj: via TheClassyIssue

Dodaj komentarz