strachy.

Czego boisz się najbardziej?

 

Za gnoja panicznie bałam się chodzenia do toalety po ciemku.
Ten spacer trwał jakieś 3 sekundy, ale widziałam wtedy bardzo plastycznie swój marny koniec, zadźgana nożem przez psychopatę, który zaplątał się między kurtki w przedpokoju, w czasie, gdy Tata palił peta na balkonie, a Mama brała prysznic.
Ewentualnie mogły mnie zjeść strachy spod łóżka, ale musiałyby być bardzo chude te strachy, bo szpara między łóżkiem, a materacem była minimalna.

 

Z biegiem lat moje strachy ulegały transformacji, bywały większe jak te, czy ktoś mnie zechce, czy moja rodzina nie umrze, czy nie przytyję od czekolady, którą nieopatrznie wzięłam i zjadłam, albo te mniejsze, czyli co będzie na klasówce z matmy albo czy poradzę sobie w nowej szkole i jak wyjdę na szkolnym zdjeciu, bo jestem niefotogeniczna.

Jakoś tak im byłam starsza, tym częściej miewałam problemy ze snem, bo najpierw musiałam pomodlić się do wszystkich strachów po kolei, musiałam je sobie ułożyć po kolei w schludną kostkę, tak jak mój znajomy miał czasem w zwyczaju składać części garderoby na klepie, tyle że robił to na klatce schodowej i kładł się spać na wycieraczce przed swoimi drzwiami z portfelem i kluczami na wierzchu kupki, tak, żeby nie szukać.

I tak sobie wyciągałam z siebie kawałki strachów, leciały mi przez palce, krzyczaly do ucha, rozpalały nerwy myśli, aż w końcu sen był niemożliwy, no to robiłam sobie kawę, siadałam do książek, albo słuchałam smutnej muzyki i patrzyłam przez okno.

Wiesz, czego teraz boję się najbardziej?

 

Tylko jednej rzeczy, że przestanę czuć.
Że pochłoną mnie jakieś rzeczy, które nie są tego warte (a przecież sama je wybieram), że za niedługo przestanę patrzeć do góry, a tylko pod nogi (a przecież miałam już nigdy nie patrzeć pod nogi, jak bedę dorosła, bo zawsze mi kazali tam patrzeć, a tam przecież nic nie ma, a u góry jest wszystko).

Przestanę czuć cokolwiek, nawet wiatr, którego najtrudniej przeoczyć, bo rozpierdala wszystko, od fryzury poczynając, na myślach kończąc, bo wiatr jest niemiłoserny i robi wszystko po swojemu.

A jak już przestanę czuć, to będzie mi wszystko jedno i zacznę robić te rzeczy których od tak dawna nie chcę robić.

 

Czasem ktoś pyta, po co Ci to wszystko na Tobie, przecież to tylko moda, wieszjak, na chuj Ci te tatuaże i kolczyki i to myślenie, po co Ci to.

 

Nie wiem, może tak czuję bardziej.
Albo się oszukuję mocniej.

zdjęcie: via Pinterest

7 Responses to “ strachy. ”

  1. Olka❤️ czyta się cudnie! Też jestem bojączek, mama mi tak mówiła. Bałam się i boję do teraz nocy. Bieg do toalety, wyjście z psem, zapalałam wszystkie lampy wokół, a z przekory w szufladzie na wierzchu pudełko zapałek i świeca. I to zawijanie kołdry pod dupsko żeby żadna część ciała nie wystawała. Paranoja!

  2. Ja to czasami wolałabym właśnie nie czuć. Bo jak nadmiar tego cholerstwa przytłoczy to jest jeszcze gorzej. Czasami przydał by się taki przełącznik, żeby dało się wyłączyć ale takie rzeczy tylko w serialach o wampirach. Wkurwiają mnie też te pytania „po co Ci to” chuj ich to obchodzi. Mam wrażenie, że wypytują po to bo myślą, że nie mam lepszych rzeczy do przemyślenia. Wątpię żeby dało się przestać czuć tak do końca, zawsze znajdą się jakieś strachy. Pozdrawiam ;)

  3. :) dolina nie-czucia jednak mnie przeraża ;)

  4. nooooo i zawijanie stóp pod kołdrę bo Ci zjedzą palce xD
    dzięki!

  5. Nie można nie czuć, to już jest chyba uwarunkowane biologicznie,natomiast można przestać się bać…Albo uświadomić sobie czym jest strach. Z biegiem czasu ,doświadczam tego , że jak człowiek sam sobie tego nie przetłumaczy ewentulalnie z czyjąś drobną pomocą ,ale jeśli sam tego w pełni nie zrozumie to będzie z tym strachem żył do końca swoich dni. Fakt, za młodu można się było bać jakichś myszkujących poza pościelnymi gremlinami albo fredim krugerem,kolejno gremlin i fredi zamieniają się już w prawdziwe uczucia,których się boimy, więc nomen omen wychodzi , że boimy się siebie najbardziej. Tym samym jeśli boimy się samych siebie, łatwo można przenieść to na innych i wzajemnie się szczujemy. Nie trzeba wybierać strachu, to jest wybór, absolutnie do zrealizowania. Ja np. uwielbiam będąc samemu w domu zapalić w kominku w wietrzną zimną noc ,obejrzeć jakiś horror, i obserwować siebie,jak mój strach jest w rzeczywistości złudny,i jak się boi ,ale mnie,prawdziwego mnie :).

  6. A czuć, czuj Ola, to co Tobie sprawia radość, realizując rzeczy ,które kumulują wewnątrz Ciebie szacunek wobec własnej niezlęknionej postawy,i do reszty mniejszego i większego świata. Sam fakt tego bloga jest manifestacją Twoich uczuć,tatuaże, książki, języki, Skoda ;) i wiatr. Rób swoje, a jak reszta jest przeciwna czemukolwiek, niech będzie, Ty im pokazujesz, że mogą przestać marudzić i narzekać i zająć się na serio sobą. :)

  7. W końcu hej, czy tego można np. nie czuć??? :) no chyba, że naprawde nie cierpi sie disneya :)

    https://www.youtube.com/watch?v=CZVAvHah9io

Dodaj komentarz