Nie mam nic do powiedzenia.

Ciężko jest pisać, kiedy nie mam nic do powiedzenia.
Tak sobie chodzę codziennie do parku i pozwalam sobie na to, żeby nie mieć nic do powiedzenia.
To bardzo trudne, kiedy całe życie byłam przekonana, że słowa to jedyna rzecz, która jest tak naprawdę moja, która mnie określa, bez której jestem nikim.

 

Chodzę sobie tak dookoła tego stawu obok domu i rejestruję wszystkie zmiany, a jednak stoję obok nich i coraz mniej mam ochotę powiedzieć cokolwiek.
Patrzę na kaczki, jak się ślizgają w zimę na lodzie, człapią powoli, żeby za chwilę zrobić zium na pełnej prędkości, nie mogę tego nazwać, to najlepsza rzecz, jaką możesz zobaczyć w parku zimą.
Potem obserwuję, jak malutkie kaczuszki się pokazują wiosną, płyną ekstremalnie szybko, jakby miały doczepione silniki do mini kuperków.
Mogę patrzeć na nie godzinami.
Czasem nie potrafię nie płakać, wzrusza mnie jak świeci słońce i pamiętam, jak to było mieć mniej niż 10 lat. Bardzo lubię te wspomnienia. Chodzę tak sobie i siąpię, nie ma we mnie smutku, jest tylko to słońce.

 

Nie jestem w stanie określić, kiedy przestałam mieć ochotę na mówienie.
Nie oglądam wiadomości, nie patrzę na filmiki na YT, które mają na celu wytłumaczyć mi, że muszę się przejąć, muszę coś zrobić, muszę dać się porwać jakimś uczuciom, których nie potrafię sobie nawet nazwać, a co dopiero odczuwać.
Jest wielka wolność w mówieniu “nie wiem, co o tym myśleć”, jest wielka wolność w tym nieokreślaniu się i patrzeniu na to, co się dzieje, w pełnej zgodzie na wszystko, co się czuje.

 

I tak sobie chodzę dookoła tego stawu, coraz bardziej wolna, coraz bardziej odważna, że mogę sobie takie życie wybierać, i wybieram je codziennie.

Nie jestem w stanie określić, co mnie uratowało, ale wiem, że strach blaknie i blaknie dzięki mnie samej, każdego dnia coraz bardziej.

 

Kiedyś pisałam, że nie wierzę w Miłość i że mam przy sobie zawsze smutek, ciasno zwinięty w rulonik, mieści się w każdej kieszeni, ba nawet da radę go wcisnąć do buta, jest zawsze przy mnie.

Teraz czuję, że nie wierzę już w nic innego oprócz Miłości i że nigdy wcześniej nie czułam się wolna, aż do teraz.
I ten smutek codziennie, powoli, wysypuje mi się z tych skrytek, aż w końcu całkiem zniknie?

zdj: via TheClassyIssue

 

Comments are closed.