Naj.

Jutro skończę 28 lat.

Czaisz. Zawsze, kiedy tutaj wchodzę, żeby coś wrzucić, pamiętam siebie sprzed kilku lat, taką wkurwioną Olę, która próbuje ogarniać walkę na wszystkich frontach, ale i tak najzacieklej wali ludziom po oczach słowami, bo myśli, że słowa mają największą moc, bo tak przecież śpiewał Niemen, no nie?


I ciągle mi się wydaje, że ja dalej mam 22 lata, ale już nie mam.

 

I już wiem, że słowami oswaja się świat, że nie warto używać tych, które ranią i bolą. Ciągle mam problem z krytyką i nie cierpię tylu grup ludzi, że na pewno mam kupę pracy do zrobienia nad sobą w kolejnych latach.
Ale wiem też, że słowa służą do mówienia dobrych rzeczy, że słowa mogą coś poprawić, pomóc, ale nigdy – stworzyć od zera.

 

I pewnie podsumowania powinnam robić kiedyś indziej, bo przecież dalej mam 20 coś lat, to chyba jestem młoda dalej?

I tyle się gada wszędzie o tym, żeby niczego nie żałować, a ja Wam powiem, że trochę rzeczy żałuję, i w sumie nie jest ich mało. Ale, żeby nie było smutno, to o nich nie będę mówić, powiem o tych, których nie żałuję i będę trochę jak Edith Piaf, chociaż śpiewać to ja nie umiem za chuj.

 

Nie żałuję, że ciągle nie tracę wiary w ludzi, tych pojedynczych, nie w te zbite masy bez mózgu, które 80% czasu spędzają na nagrywaniu insta stories i reklamowaniu zegarków marki Wellington.

Nie żałuję, że się nie poddaję, tylko cisnę jak taran, osłabiona może atakami histerii i paniki, jak coś się nie układa, albo czegoś nie umiem, ale dalej cisnę, aż mnie plecy bolą z tego. Odpuszczam też, jak wiem, że nie ma sensu czegoś robić i tego też nie żałuję.

Nie żałuję, że nie mam wstydu, jak mój Tata, to taka nasza wspólna cecha. Nie mam problemu jak się zatnę, jak się pomylę, jak coś głupio powiem, jak na rozłączaniu się z konferencji zanim jeszcze kliknę “x” to sobie powiem kurwa, i to wszyscy słyszą.

Nie żałuję, że mam śmieszne, stare auto znowu, które zamarza od środka i długo się nagrzewa, jak jest zimno, bo w środku też marznie, ale nie żałuję, że nie mam jakiegoś drogiego, cymbałowego auta za miliony monet.

Nie żałuję, że mam dwie kotki, śliczne i kochane, które kocham codziennie bardziej i jestem wdzięczna, że mogę się nimi opiekować.


Nie żałuję żadnego z długich wieczorów, które spędziłam robiąc totalnie nic produktywnego, bo lubię sobie leżeć na łóżku i gnić pod kołderką.

Nie żałuję, że mam wyjebane na tak wiele rzeczy, które dla wielu ludzi są ważne, bo są materialne, a ja najbardziej się przejmuje tym, że mam za mało ciągle środków, żeby mieć jeszcze więcej kotków do opieki.

Nie żałuję też tego, że nie urodziłam dziecka przed 30, co się raczej już nie wydarzy i może nie wydarzy się nigdy, bo ja za bardzo nie przepadam za ideą ziemniaka w domu 24/7 i też nie żałuję, że taka jestem.

Nie żałuję też żadnego późnego powrotu do domu i stania na dworze z głową skierowaną do góry, w ogóle, nie żałuję żadnego momentu, kiedy patrzyłam na niebo.

 

Wszystkiego najlepszego.

zdj: via TheClassyIssue

Dodaj komentarz