Heal.

Let me heal you.

 

Kiedy zrozumiesz, że każde z Twoich “ja”, wypowiedzianych przez cudze usta, to tylko projekcja, przepuszczona przez pryzmat cudzych lęków, paranoi, fascynacji, kompleksów i półprawd?

 

– Czemu masz tatuaże, po co Ci, wyglądałabyś lepiej bez, byłabyś taka ładna, a tak to chuj, jesteś co najwyżej charakterystyczna i wszyscy na Ciebie patrzą.

 

– Czemu jesteś taka wyszczekana, nie słyszałaś nigdy, że laski powinny się hamować, a nie się stawiać, po co Ci to, dziewczyny tak nie robią.

 

– Nie mógłbym mieć nie-chudej dziewczyny. No nie ma opcji, musi mieć chude nogi i ręce, ja też jestem chudy, to taka normalna to nie ma opcji.

 

– Po co tyle gadasz o sobie, czemu nie masz dystansu i się odsłaniasz, nie słyszałaś, że to się nie opłaca, po co to robisz.

 

– Nie możesz ludziom ufać, nie rób tego nigdy.

 

– Po co Ci te emocje, nigdy nie wpadłaś na to, że się nimi nie kieruje.

 

– Weź się, kurwa, w garść, bo jesteś o krok od bycia żałosną.

 

– Nie klnij.

 

Bardzo mnie kiedyś bolały te wszystkie słowa. Niektóre bolą do dziś, bo tak się składa, że niektórzy ludzie bolą bardziej, niż inni, bo docierają dalej, głębiej, kłują i dręczą.

To oni, czy to ja nadal jestem tak niepewna?

Patrzę na siebie, siadam ze sobą, spędzam ze sobą tak dużo czasu, przywracam się sama do życia, to czasem tak trudne. Jakbym budowała zamek z piasku, już jest piękny, jest cacy, zostaje doszlifować boki, ściany, jeb, ciul, dup, ktoś biegł, nie zauważył i z impetem wjebał mi się w sam środek, jestem zdezorientowana, trzymam w ręce łopatkę, wypluwam piasek z ust, przez dłuższą chwilę szlifuję to, co zostało, bo przeraża mnie myśl o zaczynaniu wszystkiego od nowa.

 

A tak trzeba, przecież wiem.

 

Wodzę ręką po drugiej ręce, po sobie, przepraszam, że byłam taka oschła, taka niemiła, nieczuła, dawałam sobie tak mało, a i tak głównie baty.
Tak długo nie potrafiłam zrozumieć, czemu ja to ja, czy tak już będzie zawsze?
Tak będzie zawsze, na szczęście, na boga, na zawsze.

 

Let me heal you, szepczę sobie sama do ucha, tak, żeby nie słyszeć już tych bluzgów, pretensji, połamanych innych “ja”, żyjących obok mnie w innych ludziach.
To nie moja sprawa, już nie chcę ich naprawiać tak, żeby zaczęli mnie kochać.

zdjęcie: via TheClassyIssue

Dodaj komentarz