Dzień Mamy.

Nie umiem składać życzeń – od zawsze dziwnie się czuję, mówiąc puste frazesy, bo na te prawdziwe słowa zazwyczaj brak mi odwagi, albo dookoła jest dużo ludzi, albo jeszcze co innego.
Dlatego, od zawsze, wolę pisać.

 

Dziękuję.

 

Dziękuję za odbieranie telefonu o 5 rano, bo Mamo, ja zasnęłam w autobusie i nie wiem, gdzie jestem, kojarzysz, gdzie ma ostatni przystanek czwórka?
Wierzcie albo nie, nie dostałam opierdolu, że zasypiam w busie jak żul o 5 nad ranem, bo okazało się, że mój bus o 2 w nocy nie jeździ, a myślałam, że jeździ i musiałam jakoś się dostać do domu, a pierwszy autobus był o 4:20, a byłam na studiach i ktoś tam robił imprezę w tygodniu, rozumiesz.
Moja Mama ogarnęła przez telefon gdzie jestem, szybciej niż ja i zdążyłam na zajęcia na 9 rano.

 

Dziękuję za to, że nigdy mnie nie krytykowałaś, mimo że chodziłam ubrana jak punk w rozerwanych ciuchach, potem w śmieszne ubrania, które znalazłam w lumpie i wreszcie, jak królowa cyganów. A do tego, duża część mojego ciała jest w tatuażkach, a moja Mama, kiedy ktoś gapi się na mnie z politowaniem i odrazą na ulicy, albo w sklepie, co zdarza się częściej, niż myślicie, patrzy na tych ludzi z takim samym wyrazem twarzy, jak oni na mnie – aż odwrócą wzrok.

Dziękuję, że nauczyłaś mnie tego, że hajs to mało istotna rzecz, póki ma się gdzie mieszkać, gdzie pracować i czasem pojechać nad morze, a cała reszta to bujda, wymyślona przez ludzi, którzy zapominają, jak pięknie potrafi być, kiedy człowiek jest względnie wolny od chęci posiadania.

 

Dziękuję, że razem z Tatą nigdy nie stawialiście na pierwszym miejscu kariery i tego, żeby mieć domek w górach, domek nad morzem i 3 auta o pojemności co najmniej 3 litry każdy, a za to jeździliśmy na wakacje z przyczepą i widziałam dużo więcej Polski, niż 80% moich znajomych, którzy na wakacje jeżdżą na Maltę, a ja sobie myślę, po chuj, jak Mazury takie piękne. Przeczytałam też dużo więcej książek, niż statystyczny Polak i to też dzięki Tobie.

 

Dziękuję, że nauczyłaś mnie czytać etykiety i że najzdrowsze są warzywa, i nie mam kłopotów z nadmiernym jedzeniem słodyczy, czy innego syfu, co przychodzi mi tak naturalnie, jak innym zamówieniem kubełka z KFC.

 

Dziękuję, że na moją wiadomość, że jadę do Indii, Twoją pierwszą reakcją było “jak ja Ci zazdroszczę, jak tam musi być pięknie”. Dziękuję, że nauczyłaś mnie znaczenia słowa “pięknie” i ono, niezmiennie, będzie dla mnie oznaczało widok nieba o zmierzchu, a nie nowej bety i torebki od Guczi.

 

Dziękuje, że od zawsze uczyłaś mnie samodzielności, o co czasem byłam zła i było mi przykro, ale dopiero dziś to zaczynam rozumieć.
Dziękuję, że odkąd zaczęłam być dorosła, zaczęłaś siebie stawiać na pierwszym miejscu i mogę wszystkim opowiadać, że zazdroszczę moim rodzicom życia i że ich podziwiam, bo mało kto dzisiaj potrafi doceniać małe rzeczy i cieszyć się z tego, co ma.

 

Dziękuję, że wychowałaś mnie tak, że gadanie o pieniądzach jest dla mnie niegrzeczne, że nie zwracam ludziom publicznie uwagi i wielu innych, drobnych rzeczy, które dzisiaj robi mało kto.

 

Dziękuję Ci za to, że pozwalałaś mi robić głupie rzeczy i podejmować złe decyzje, bo wtedy się rodzi człowiek, kiedy zaczyna ponosić konsekwencje swoich głupich kaprysów.
Dziękuję Ci za to, że pozwoliłaś mi dorosnąć i że zawsze mogę do Ciebie wrócić.

 

Dziękuję Ci za to, że pozwalasz mi przeklinać, bo ja wiem, że to jest niegrzeczne i czasem też mi za siebie wstyd, ale kurwa, świat jest taki zły, a ludzie tak łatwo robią innym krzywdę, że ja po prostu, kurwa, nie mogę.

 

Dziękuję Ci za to, że jesteś moją Mamą.

 

Dodaj komentarz