.

Jest 20:48, miałam się już położyć, ale nie umiem.
Long time no see, co.

 

Piszę w głowie tą notkę od co najmniej 3 tygodni, boję się jej, boję się tych słów, które zaraz napiszę, wiesz. To kwestia sprzątania, sprzątania sobie w głowie.

I pożegnania, to najbardziej ze wszystkiego kwestia pożegnania.

 

Nie ma już Kotulki.

Pewnej sierpniowej nocy, ciepłej na tyle, żeby zostawić otwarty balkon, mój kotek postanowił mi udowodnić, że przez ostatnie 1,5 roku tylko skutecznie uśpił moją czujność a propos siatki na balkonie.

Była dobrze zamontowana, oprócz jednego miejsca. Tego na środku, gdzie wisiała trochę luźniej, ale nigdy na to nie zwracałam uwagi, bo Koticzka na balkonie lubiła siedzieć i patrzeć na ludzi jak emerytka, a nie rzucać się w przepaść z 7 piętra.

 

Ale skoczyła, czaisz, a moje serce pękło na pół.

 

Lubiła siedzieć na dekoderze i lubiła czasem wchodzić mi do łóżka o 5 rano, żebym jej dała jeść, już, natychmiast, obudź się człowieku.

Skakała mi na twarz, żeby sprawdzić, czy nie umarłam.

Skakała najwyżej ze wszystkich kotów i miała bardzo ostre zęby, którymi rozorała mi ręce, nogi i palce.

Zawsze czekała na mnie pod drzwiami, jak pies. Towarzyszyła mi wszędzie, nawet do ubikacji o północy.

Leniła się na moje ulubione ciuchy i piła wodę z kibla.

Lubiła surowy makaron i gotowany ryż, który jadłyśmy z jednej miski.

 

Długo nie rozumiałam, dlaczego nie lubi się przytulać, jest agresywna i nawet najmniejszy szelest wybudza ją ze snu.

Dzisiaj myślę, że musiał ją ktoś bardzo skrzywdzić, zanim do mnie trafiła.

 

Wiem, że mało kto ją lubił, bo była męcząca i lubiła prychać, syczeć i drapać. Na początku mnie też doprowadzała do furii, ale w końcu nauczyłam się ją kochać, szanować i tulić w duchu, bo w realnym życiu rzadko na to pozwalała. Nawet kiedy przychodziła na przytulaski, to waliła się na Ciebie jak taran całym swoim ciężarem. 4 kilo.

 

Bardzo żałuję, że byłyśmy ze sobą tak krótko.

Nauczyła mnie wielu rzeczy.

Cierpliwości. Odpowiedzialności. Miłości.

Strasznie za nią tęsknię.

 

Mam kurewską nadzieję, że jest w kotulkowym niebie, gdzie może jeść wszystko.

Dzięki niej słowo Kot będzie dla mnie juz zawsze pisane z dużej litery.

 

zdjęcie: via TheClassyIssue

Dodaj komentarz