Złota recepta.

Cześć Kotałki.
Jak zauważyliście, piszę często dla zbłąkanych dziewczątek, więc z okazji tego, że jest sobota, napiszę coś dla zbłąkanych chłopiąt.

 

Od razu zaznaczam, że Ci z Was, którzy kiedykolwiek używali argumentu “chciałyście równouprawnienia, to macie”, są proszeni o 2 rzeczy, do wykonania natychmiast i w podanym niżej porządku:

1. Znalezienie dużej ściany, takiej bez obrazów, żeby się nie porozbijały, w tym czasie, gdy pierdolniecie się o nią w łeb.

 

2. Wykucie tej notki na pamięć.

 

Ok, no to zaczynamy, wstępem biologicznym.

 

Wyobraźcie sobie komórkę. Nie do dzwonienia, tylko tą, których miliardy macie w swoim organizmie. W środku ma takie maciupkie organelle, które się nazywają mitochondria, które są niezbędne m. in. do oddychania komórkowego.
Takie mitochondrium jest li tylko pochodzenia żeńskiego, tzn. są przenoszone przez komórkę jajową. Plemniki w radosnym pląsie, nie niosą nic w rękach, są jak Ci goście, którzy na imprezie robią największy rozpierdol, a nie przynoszą nawet swojego alkoholu. Nie są zbyt lubiani, nawiasem mówiąc, ci goście.
Więc, twoje 46 chromosomów to 23 chromosomy od mamy z mitochondriami i 23 chromosomy od taty, gołe, bez żadnego ekstra dodatku.
Morał z tego taki: każdy osobnik ludzki nosi w sobie swoją mamę, babcię, prababcię i tak dalej.
Wstęp ten zaczerpnęłam od pana, który intelektem roznosi na łopatki 90% naukowców i nazywa się Lloyd Pye. Niestety, nazywał się, bo już nie żyje.

 

Często, Kociaki, zastanawiacie się o co JEJ znowu chodzi. Przecież ma pod pysk wszystko podstawione, nawet jej czasem słuchacie, więc o co kaman. Dlaczego strzela fochami jak ISIS ciężkimi ładunkami, dlaczego nagle przestaje się odzywać?

 

Aż ciśnie się na usta, że najpewniej, jest kretynką, i żebyście nie zawracali sobie głowy obrażalską szczeniarą.

Ale teraz, moi drodzy, zróbcie sobie drobny rachunek sumienia. Czy zachowywaliście się wobec niej jak mężczyzna? Nie jak kolega, nie jak chłopak, który ma jeszcze mleko pod nosem, ale jak mężczyzna?
Możliwe, że w erze męskich rurek, wojującego feminizmu, kobiet sukcesu i kawy ze Starbucksa, zapomnieliście, co to znaczy.

 

Tutaj wyciągnijcie kajety i notujcie, co następuje:

 

  1. Otwieraj jej drzwi. Zawsze. Nawet jak masz milion siatek w ręce, a na szyi szympansa.
  2. Płać za nią – nie zawsze, ale na początku znajomości przydałoby się z kilka razy wykazać ułańską fantazją, niech ma. Alkohol, bądź inne plebejskie rozrywki nie zrujnują Twojej kieszeni, chyba, że jesteś bezrobotnym bezdomnym żyjącym na ulicy.
    Albo umawiasz się z grubą alkoholiczką.
     
  3. Jak widzisz, że ma torbę wielkości dziury ozonowej i ledwo dycha, to się chociaż zaoferuj, że poniesiesz.
  4. Nigdy nie krytykuj.
    Po jakimś pół roku możesz jej powiedzieć, że tak naprawdę ubiera się jak postrzał, słucha gównianej muzyki i nigdy nie czyści butów, co doprowadza Cię do furii.


Zaprawdę, powiadam Wam, że ich serca będą zdobyte, a nogi z każdym spotkaniem będą słabiej się krzyżowały.

Doprawdy, nie wiem, skąd ciągniecie te bzdury, że bycie szarmanckim gentelmenem to obciach i przeżytek, a kobiety kręci brak poszanowania i zadawanie się z niewychowanymi bucami.
Szanujcie kobiety, bo bez nich Wasze komórki by nie oddychały.
 
zdjęcie: via Pinterest
 

 

4 Responses to “ Złota recepta. ”

  1. z postulatami jak najbardziej się zgadzam, wypadałoby to w każdą męską głowę wtłuc, natomiast wstęp niestety zalatuje [w mojej opinii] bezsensowną „licytacją” [co, kto i komu i w jakiej ilości] w stylu mocno roszczeniowych feministek, co mnie dziwi, gdyż czytam Cię już trochę i wiem, że taka nie jesteś. acz wiedza sama w sobie użyteczna.

  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

  3. ten biologiczny wstęp jest piękny!
    No nie jestem, i nic się w tym kierunku nie zmieniło :)

  4. pod kątem biologiczno-informacyjnym – jak najbardziej. po prostu z lekka zbił mnie z tropu ton, ale zakładam, że nie o to w tym wszystkim chodziło. ;>
    btw dodałabym punkt piąty: czasem tak po prostu rozpieszczaj. i o tym powinni pamiętać i chłopcy i dziewczęta, nie tylko w swoich romantycznych relacjach; w końcu dla przyjaciół czy rodziny warto czasem zrobić coś miłego, nawet jeśli jest to tylko przygotowanie stosu słodkości.

Odpowiedz na „olkazerolkaAnuluj pisanie odpowiedzi