Mów buzią.

Kotunie, z nieba sypie śnieg, moja wiosenna kurtka jest w depresji, bo usilnie budzę ją ze snu, mając nadzieję, że zima się zniechęci i wyjdzie. Nie robi tego, czym zasmuca mnie niepomiernie.

 

Walentynki zbliżają się wielkimi krokami, więc zajmijmy się stosunkami.
Ludzkimi.

 

Jakoś tak tradycyjnie zwracam się do mężczyzn w tych lutowych okolicznościach – rok temu było o idealnym prezencie – byłam bardzo rozżalona pisząc go wtedy, pewnie jakieś łezki też na podołek pociekły.

 

 

Dzisiaj nie jestem rozżalona, bardziej udziwiona, więc chłopcy moi mili, wyciągajcie kajety, bo dziś sypnę garścią przydatnych informacji, może niekoniecznie na walentynki, ale może się przydadzą.
Zaczniemy od bajki:

 

zaczęła się ta historia nie wiadomo jak – albo w klubie, na lekkiej bani, albo na trzeźwo, przy ognisku na przykład, bo to mogli być harcerze. Dopuszczamy też ewentualność znajomości fejsbukowej, bo nic tak nie orzeźwia jak fakt, że ktoś polajkuje Ci zdjęcie. Potem standardowo-niestandardowa rozmowa i spotkanie w realu, tak też może być.

 

Ona niezła, on też. Wstrzelili się w jakąś lukę i tak sobie popłynęli mniej lub bardziej, bez specjalnych uniesień, no ale całkiem miło.
Niby do zobaczenia, niby może, niby zobaczymy – tak sie rozstali, bez zbędnych deklaracji.

 

Rada 1: dziewczyno, weź się ogarnij. (wiem, miało byc tylko do chłopaków).
“Zobaczymy” to słowo które pasuje do zdania “razem film”, a nie “czy się spotkamy”.
Jak ktoś nie chce od razu, to raczej się nie łudź, chyba, że jesteś wyjątkowo ładna/charakterystyczna/charakterna. Wtedy się może odezwie, ale raczej są to wiadomości nocne, więc – nie ekscytuj się.

 

Rada 2: chłopaku, jeżeli nie poświęciłeś jej od incydentu ani jednej myśli – możesz być pewny, że nawet jeżeli nie zrobiłeś na niej jakiegoś specjalnego wrażenia – odezwie się. Nie wytrzyma. Jak to, mnie nie chce? No bitch please. Wyczuje nosem, że już zapomniałeś i będzie chciała Cię za to ubić, bo nikt nie lubi braku cudzego zainteresowania, jeżeli już ten ktoś widział nas bez koszulki. Pewno nawet jej nie zależy, ale na boga, mnie nie chce?
Chyba że tego nie zrobi, ale ten przypadek nas nie interesuje.

 

Jak już to zrobi, doceń to. Na pewno ma poobgryzane paznokcie, bo siłowała się ze sobą trochę, żeby to zrobić.
Doceń to w prosty i jasny sposób, w którym to uświadomisz jej, że no, niestety, ale nie. Nic z tego. Nie wymyślaj historii o niechęci do związków, o niechęci do życia, o niechęci do wszystkiego.
Po prostu jej powiedz, że no nie ten czas, nie te osoby i papatki.

 

Po to nauczyliśmy się mówić, między inymi. Żeby mówić właśnie.


zdjęcie: via Pinterest

Dodaj komentarz