Smut.

Język mnie świerzbi jak cholera, żeby się wypowiedzieć w kwestii uchodźców i innych orgazmicznych, chodliwych ostatnio tematów, ale niechaj pozostanie to moją słodką tajemnicą, jaki mam pogląd na owe sprawy, bo mój pogląd, jak i Wasz, Kiciusie, nic nie zmieni, więc nie widzę już, od jakiegoś czasu, sensu w manifestowaniu czegokolwiek, szczególnie, jeżeli dzieje się to w ciepłym domku, z kocem i herbatą, kumacie czaczę.

 

Jedno tylko uderza mnie zawsze, a mianowicie, język nienawiści, w każdej sprawie, w każdej najdrobniejszej pierdole każdy z nas jest gotowy pluć jadem dalej niż ja wymiotowałam po pewnym sylwestrze w roku 2008. Obojętnie, po której stoi stronie, obojętnie ile ma lat, jakiej jest płci, gdzie mieszka i co robi w życiu. No chyba, że jest blogerką modową, to wtedy jest różowo i słodko.

 

Ale ja o nie o tym w zasadzie (wiecie, jak to jest, czasem lubię sobie wyobrażać, że jestem sławna i miliony moich czytelników z zapartym tchem na moją opinię, jak np. na opinię Żulczyka Jakuba, zeby móc się do niej odnieść. A ja, niczym gwiazda, jebnę sobie opis w stylu “Mt 15, 67” na przykład, albo “jebać” i wszystko jasne).

 

Ja chciałam o zawodzie.
W życiu są dwa: ten, który wykonujesz i ten, który dostajesz w kategorii wątpliwie trafionego prezentu od drugiej osoby.

Wiecie, mam sporo takich prezencików, pochowanych po szafkach. Na niektóre machnęłam ręką i leżą sobie, kurzy się na nie i do nich nie wracam.

 

Są też takie, które ledwo mieszczą się w drzwiach i się zastanawiam, co z nimi zrobić, bo stoją bezczelnie na środku mojej głowy i nawet myśl o pójściu do toalety zawadza o nie w przelocie.

Ani je wyjebać na śmietnik, bo za ciężkie, ani zignorować, bo co nie przejdę, to się uderzę małym palcem u nogi o rant.

 

I tak sobie myślę, Kicusie, że jakby tak każdy zadał sobie pytanie “jak ja bym się z tym czuł/czuła, gdyby ktoś MNIE zrobił cos takiego”, to by takich prezentów było mniej.

I nic zazwyczaj nas nie usprawiedliwia.

 

I totalnie nie opłaca się być dobrym człowiekiem, totalnie nie, no ale cóż, od małego robię rzeczy, których się nie opłaca, łącznie z wyklejaniem wydrukowanych obrazków kulkami w podstawówce.

 

Smutkiem wieje, ale to pewnie kwestia wiatru.
zdjęcie: via Pinterest.

Dodaj komentarz