Mam z Nią problem.

WIEM, WIEM, że to ponad tydzień. Worek całusów, nowa noteczka, nowa praca, Koteczki,a za niedługo nowy blogasek, teraz już naprawdę.

 

Każdy ma z Nią problem. Reakcja na Nią zazwyczaj pojawia się za późno, co nie pozwala nam spać w nocy, albo powoduje, że na samo jej wspomnienie pąsowiejemy.

 

Krytyka.

 

Wypływa zewsząd. Z ust znajomych, którzy każą Ci być cicho przy stole w knajpie, bo znowu mówisz za głośno i wtedy czujesz się, jakbyś znowu miała na nogach plastikowe sandałki, w legitymacji szkolnej wbite 2 pieczątki, a przed sobą kupno sukienki na pierwszą komunię, z prawej strony natrętna ciotkę, która zrzędzi.

 

Z nieprzychylnych spojrzeń w sklepie, zza szyb samochodowych, kiedy w korku stoisz na przejściu na pieszych i kierowca naprzeciwko to widzi, i Ty wiesz, że zrobiłeś chujowo, ale cóż stało się, co masz teraz, cofnąć?

 

Pamiętacie swój pierwszy raz?
Miałam jakieś 13 lat, i wtedy też nie umiałam śpiewać. Ale lubiłam atmosferę szkolnych apeli, noszenie kiecek i białych koszul i świadomość, że robię coś ważnego.
Zbliżały się jakieś eliminacje gdzieś tam, do czegoś tam i babka z muzyki zrobiła nam przesłuchanie na swojej lekcji, a była to akurat 3 klasa gimnazjum, a ja byłam w pierwszej. W tej 3 było stado chłopaków, które mi się podobało, tak nawiasem mówiąc.
I na forum kobieta walnęła mi między oczy tekstem, że “No, Ola, wiesz jak jest. Muszę Ci podziękować”.
Wzięłam plecak, wyszłam, upokorzona jak nigdy.
Pani został ochrzczona przeze mnie burą suką i nie odezwałam się do niej nigdy więcej, nigdy więcej nie przyszłam też na chór i do dziś obawiam się śpiewać publicznie.
To śpiewanie łaziło za mną aż do studiów, kiedy to na któryś z pierwszych zajęć z PJNR, czyli praktycznej nauki języka rosyjskiego, moja lektorka mi powiedziała przy nauce liczebników (z którymi to miałam problem, bo to były długie słowa i nie umiałam ich przeczytać), że “ale Pani nie umie śpiewać [spytała o to wcześniej, jak się zacięłam] ?! No to Pani tu nie ma czego szukać, bo rosyjski jest dla osób z dobrym uchem”.

 

Wróciłam do domu, popłakana, Pani została suką numer dwa, a ja uczyłam się tak długo, aż mogłam je recytowac nawet w środku nocy.
Skończyłam studia i do dziś pracuję z językiem.

 

Nie umiem sobie z Nią radzić.
Powoduje, że moje paznokcie zamieniają się w szpony, zęby w kły, a oczy robią mi się czerwone.
Obrażam się, nie chcę rozmawiać i wytykam innym błędy.

 

Co się z tym robi?

zdjecie: via Pinterest

One Response to “ Mam z Nią problem. ”

  1. Trzeba umieć odróżniać krytykę od krytyki konstruktywnej. Jeżeli ktoś ci powie, że nie umiesz śpiewać, ponieważ w tej i tej minucie wyciągałaś głos za wysoko, a w tamtej zafałszowałaś o pół tonu i ogólnie mogłaś się bardziej skupić na wydźwięku emocjonalnym, to znaczy, że coś faktycznie jest nie tak i powinnaś skupić się na wytkniętych błędach i spróbować je poprawić – żeby stać się lepszą w tym co robisz i żeby następnym razem powiedzieli ci: było bardzo dobrze. Jeżeli jednak ktoś ci powie: „nie umiesz śpiewać. po co tu w ogóle przyszłaś? i ogólnie głos masz chujowy”, to znaczy, że ta osoba jest idiotą, bo nie wie, jak się tworzy normalną opinię. Takimi osobami nie należy się przejmować. A już tym bardziej tym, co mówią. Bo mówią językiem kretynów.
    Farewell to idiots.

Dodaj komentarz