chujowa pani domu.

Chujowa Pani Domu.

 

Słyszał o niej każdy – zdjęcia brudnych lodówek,  włosów suszonych żelazkiem, zgniłych resztek jedzenia, czy dziurawych siatek obiegały i obiegają Internety, kobiety się identyfikują, kupują koszulki z takim tytułem (ja też mam) i życie płynie powoli jak olej kujawski z potrąconej łokciem butelki .

Jednakowoż, jakiś czas temu, jakiś bloger popełnił stertę żali na zaistniałą sytuację.

No bo po co, czemu, czo te kobiety w ogóle, przecież umyć okna to żadna filozofia, a nie przystoi ze słabości robić atutu, a śmiać się z niego to w ogóle wieśniactwo i pewnie polactwo, ale tego nie jestem pewna na 100%, bo nie doczytałam.

I jak zwykle, ręce mnie opadły.

Każdy z Was wie, że jestem Chujową Panią Domu – nie dlatego, że to fajne i modne, ale dlatego, że po prostu tak się dzieje.

Klucze gubię średnio raz na kilka miesięcy. Naprawdę nie jestem z tego powodu zadowolona, szczególnie że mam w domu kolekcję plakatów Star Wars, więc jakby sami rozumiecie, że sprawa jest poważna.

Do tego, przynajmniej raz w tygodniu zapominam je wsadzić do torby przed wyjściem, co powoduje z kolei niesnaski w domu, kiedy wracam wieczorem, prawie wyważając drzwi.

Suszenie włosów nad gazem – no cóż, pomysł był średni, wiem. Zapomniałam po prostu, żeby postawić na gazie garnek z wodą i suszyć włosy nad garnkiem, a nie nad otwartym płomieniem.

Nie, nie wpadłam na kupno suszarki, bo potrzebuję jej średnio raz na rok.

Gotowanie.

No cóż, gotuję lepiej w smaku, ale rozpierdol w kuchni jest  taki, jak w Czeczenii. I nie, nie zamierzam sprzątać w trakcie gotowania, bo znowu wyjdą jakieś niedobre rzeczy, które będę jadła przez minimum pięć dni, bo mam skłonności do hiperbolizacji w kuchni.

Jeżdżenie autem.

W ogóle nie dziwi mnie przejazd do Krakowa przez Podkarpacie na przykład. Ja bym umiała to zrobić, ale nie chwalę się tym za często, bo i tak czyny świadczą o mnie.

Jestem nieuważna, nierozsądna i roztrzepana wszędzie poza pracą. Mam czasem wrażenie, że moje złącza mózgowe przestawiają się na jakiś dziwny „standing by” i wtedy dzieją się rzeczy niezrozumiałe, z których śmieję się po czasie.

Ale nie było mi do śmiechu w momencie, kiedy poczułam swąd przypalanych włosów na przykład.

Albo kiedy przeoczyłam busa do Wrocka, stojąc na przystanku godzinę, bo się zagapiłam.

Albo kiedy dostałam mandat za parkowanie pod znakiem zakaz parkowania, którego nie zauważyłam.

Dlatego gratuluję Panu, któremu takie rzeczy się nie zdarzają, tak samo gratuluję kobietom, które też nie mają takich problemów, nawet nie wiecie ile czasu i pieniędzy, i własnych nerwów udało Wam się zaoszczędzić.

 

No ale coś za coś, Wasze notki są nudne jak flaki z olejem.

zdjęcie: via Pinterest

Dodaj komentarz